Nie tylko małże i homary...

Wiele osób stroniących od tego rodzaju potraw nawet nigdy ich nie próbowała, zakładając z marszu, że owoców morza zwyczajnie nie lubią.
Frutti di mare to jadalne skorupiaki, czyli kraby, krewetki, langusty, homary i mięczaki (małże – ostrygi, ślimaki – puchowce, trąbiki, omułki, ośmiornice czy kałamarnice, czyli głowonogi). Do owoców morza zaliczane są także szkarłupnie czyli jeżowce. W tym rodzaju pożywienia znajdziemy ogromne ilości białka, minerałów i niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu witamin.
W Polsce owoce morza to produkt niezbyt często wybierany, chociaż coraz częściej w sklepach można znaleźć bardzo interesujące propozycje różnorodnych ich rodzajów. Polscy, dość tradycyjnie nastawieni konsumenci rzadko sięgają po bardzo zdrowe i niezwykle pożywne frutti di mare. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że ten rodzaj mięsa jest wprost idealny do szaszłyków, zup a nawet tostów.
W krajach śródziemnomorskich oraz Australii nie ma chyba restauracji, w której owoce morza nie byłyby specjalnie uprzywilejowane.